DOMINIKANA NA WŁASNĄ RĘKĘ
No i stało się! Nasze marzenie o rajskich plażach i podróży zza ocean się spełniło! Zorganizowaliśmy objazdówkę po Dominikanie, gdzie spędziliśmy 12 cudownych, pełnych przygód (aczkolwiek nie raz pełnych grozy) dni 😀
Spakowaliśmy się w bagaż podręczny i ruszyliśmy w drogę. Przed wyjazdem sprawdźcie praktyczne informację dotyczące wyjazdu do Dominikany
W tym wpisie pokażemy Wam, jak wyglądała nasza cała podróż dzień po dniu – Dominikana na własną rękę ! Ten wyjazd po raz kolejny utwierdził nas w przekonaniu, jak fajne jest podróżowanie bez biura podróży. Będziemy chcieli i Was do tego przekonać! Chcemy naszymi wpisami sprawić, że nie jeden / nie jedna z Was zdecyduje się na podobną podróż 🙂
Tak więc, EMPEZAMOS!*
*zaczynamy
WARSZAWA-BRUKSELA-PUNTA CANA
Tym razem nasza podróż rozpoczyna się w Warszawie. Do Dominikany lecimy z przesiadką w Brukseli .
- Mikołów-Katowice – pociąg Koleje Śląskie,
- Katowice Warszawa Centralna – pociąg PKP Intercity,
- Warszawa Centralna – Lotnisko Chopina – autobus miejski ZTM Warszawa ( można również dojechać szybką koleją miejską).
Okęcie- to tutaj rozpoczynamy naszą 29-godzinną podróż do raju 😀 ale spokojnie, nie wystraszcie się tej liczby godzin, Dominikana jest zdecydowanie bliżej 🙂 Zaraz Wam wszystko wyjaśnimy 🙂


Bruksela
Do Brukseli lecimy liniami Brussels Airlines na główne lotnisko Zaventem. Lot do Dominikany mamy dopiero następnego dnia. Uznaliśmy, że skoro już mamy przesiadkę w miejscu, gdzie jeszcze nas nie było, to musimy z tego skorzystać i poznać trochę to miasto – stąd nasza 29-godzinna „przeprawa”.. Około 15:00 lądujemy i udajemy się na dworzec autobusowy, skąd odjeżdża autobus do centrum (piętro „0”).
Przed wejściem na dworzec znajduje się biletomat, gdzie kupujemy bilety i jedziemy do centrum Brukseli na zwiedzanie i frytki oczywiście 😀 .
Lot do Dominikany mamy następnego dnia, a z racji tego, że jeszcze nigdy nie mieliśmy okazji spać na lotnisku, postanowiliśmy spróbować „jak to jest”…
Rada od Podrożników Dwóch
Noc na lotnisku Zaventem – Bruksela
W przypadku trasy do Dominikany z TuiFly nie ma możliwości odprawienia się samodzielnie, a co za tym idzie, nie można przejść do strefy wolnocłowej wcześniej niż na 3h przed wylotem, kiedy to zaczyna się check-in. W związku z tym, nasze wyobrażenia o mięciutkich pufach i przyjemnej nocy na lotnisku zderzyły się z rzeczywistością, w której do dyspozycji mieliśmy tylko twarde krzesła.. Jeśli nie wyobrażacie sobie takiej nocy, pomyślcie o jakimś pobliskim hotelu.
ale… możemy Was zapewnić, że lotnisko jest bardzo dobrze przystosowane do „koczujących” tu w nocy turystów ( w strefie wolnocłowej) i jeśli zastanawiacie się czy jest bezpiecznie, jest się gdzie położyć itd. to zdecydowanie mówimy TAK! 🙂
No dobra, ale przecież miało być o Dominikanie!

1. dzień : Punta Cana/Bavaro - pierwsze wrażenie
Po dziewięciu godzinach lotu docieramy do Ameryki Północnej- Punta Cana witamy !
Jakie było nasze pierwsze wrażenie? Szczerze, to niezbyt dobre.. a to za sprawą taksówkarzy, którzy na każdym kroku „zachęcają” do skorzystania z ich usług. Poczuliśmy się osaczeni. Mimo kilkukrotnych odmów z naszej strony, mężczyźni dalej szli za nami, próbując nas namówić. Gdy jeden odpuścił, kolejny podchodził. Dochodziło również do sytuacji, gdzie straszono nas, że jest niebezpiecznie i jeśli nie skorzystamy z taxi i zdecydujemy się iść pieszo, możemy zostać okradzeni…
Trzeba wiedzieć, że Dominikana jest biednym krajem, a ludzie tam szukają przeróżnych sposobów na zarobienie kilku dolarów, stąd takie „nagabywanie”.
Pierwszy nocleg zabookowaliśmy w Bavaro – mieście oddalonym od Punta Cany o ok. 20km. Dogadujemy się z pewnym taksówkarzem, że po drodze zatrzymamy się w supermarkecie Jumbo i kantorze bez dodatkowych opłat (Plaza San Juan). Pan idzie z nami do sklepu, pokazał nam gdzie co i jak. Kupujemy wodę, kartę z internetem, a na końcu wymieniamy dolary na peso w pobliskim kantorze. Gdy docieramy do hostelu, rozpakowujemy się i pędzimy na plażę. Widoki cudowne!
Wszystko o transporcie znajdziecie we wpisie TRANSPORT DOMINIKANA








Śpimy w Herald Share Apartment. Na wielki plus zasługują tu śniadania. Otrzymaliśmy „menu” i każdy mógł sobie wybrać to, na co miał ochotę. U nas jest to jajecznica oraz pancake + owoce.
Ile to kosztuje znajdziecie we wpisie DOMINIKANA KOSZTORYS
2. dzień : Santo Domingo
Na drugi dzień zaplanowaliśmy sobie stolicę Dominikany – Santo Domingo. Jest to świetna baza wypadowa na półwysep Samana, do którego chcemy dojechać w następnej kolejności.




W Santo Domingo próbujemy dominikańskiego piwa – Presidente oraz objadamy się owocami.



3-4. dzień : Las Galeras
Z Santo Domingo ruszamy do Las Galeras. Jeśli chcecie zasmakować prawdziwego dominikańskiego życia, to koniecznie musicie tu wpaść! Las Galeras to mała wioska, „na końcu świata”. Spokojna, z dala od masowej turystyki. Zamieszkuje ją tylko kilka tysięcy ludzi. Prowadzi do niej jedna droga, a na jej końcu znajduje się piękna playa Grande.



W Las Galeras jest jeszcze jedna plaża – playa Playita. Warto wybrać się na nią spacerkiem. Mimo niewielkiej odległości od plaży Grande, nie wyglądały one tak samo.



Plaża Rincon
Będąc w Las Galeras grzechem byłoby nie pojechać na pobliską plażę Rincon. To nasz zdecydowany faworyt jeśli chodzi o dominikańskie plaże! Na Rincon można dostać się łódką lub samochodem. My wybieramy opcję tańszą – samochód. Kierowca zażyczył sobie i tak niemałą kwotę, jednak my zagadujemy się z poznanymi tam Francuzami i dzielimy koszty na czterech. 😀





Znajduje się tam również piękna rzeka Cano Frio. Jak nazwa wskazuje, woda rzeczywiście jest frio (zimna).


5-7. dzień : Las Terrenas
W Las Terrenas spędzamy aż 3 noce. Po pobycie w Las Galeras, Las Terrenas jest dla nas niemałym zaskoczeniem. Duża ilość restauracji, aż dwa supermarkety w pobliżu oraz kluby. Wiązało się to oczywiście z większą liczbą turystów i gwarem na ulicach.




Mimo dużej liczby turystów w Las Terrenas, plaża jest prawie pusta.


Niestety, w Dominikanie często widzimy na ulicach porozrzucane śmieci. Dominikańczycy nie są nauczeni dbać o ekologię (przynajmniej tak jest w miejscach, które odwiedziliśmy). Rzucanie pustych butelek czy papierków to sytuacje, których często byliśmy świadkami.






8. dzień : Bayahibe
Bayahibe jest naszą bazą wypadową na największą i najbardziej wyczekiwaną atrakcję wyjazdu – Saonę. Robimy zapas jedzenia, picia i szykujemy się do jutrzejszego wypłynięcia na wyspę (na wyspie nie ma sklepów). Sprawdźcie jak spędziliśmy 2 dni na wyspie SAONA.


9-11. : dzień Saona
Rano udajemy się do portu, gdzie czekamy na „mototaxi”. Po ok. godzinie podróży docieramy na wyspę. Spędzimy tutaj dwie noce, z dala od sklepów, turystów i słodkiej wody w kranie. 😀
Szczegółowy opis naszego pobytu na Saonie znajdziecie w tym wpisie.



12. : dzień Bavaro/Punta Cana
Z Bayahibe kolejnym (i już ostatnim) miejscem jest Bavaro, czyli miasto, od którego zaczynaliśmy naszą podróż. Jedna noc w Bavaro, zrobienie zakupów, odpoczynek i wracamy na lotnisko..


Przemieszczanie się po Dominikanie
Zwiedzając Dominikanę, korzystaliśmy jedynie z transportu publicznego. Nie jest on bardzo rozwinięty, a mimo to udało nam się odwiedzić wszystkie zaplanowane przez nas miejsca.
Szczegóły naszego przemieszczania się opisaliśmy TUTAJ , a ceny i dokładny kosztorys opisujemy Wam w tym wpisie.:)
El Limon i Góra Czarownic- czemu nas tam nie było?
Odpuściliśmy sobie dwie bardzo popularne atrakcje w Dominikanie-atrakcje, z którymi wielu kojarzy się Dominikana, dlaczego?
Jak zauważyliście nie jeździliśmy w rejony turystyczne, staraliśmy się unikać komercji i turystów. El Limon jak i Góra Czarownic kojarzyła nam się właśnie z takimi miejscami. Nie interesowały nas atrakcje, typu ” szybko zrobić fotkę, bo ktoś mi wejdzie w kadr”.
Na pewno jest tam pięknie i nie mamy zamiaru Was zniechęcać do tych dwóch miejsc. 😉 Nas po prostu bardziej kręciły miejsca spokojne, w których spędzimy trochę czasu w spokoju zachwycając się tutejszym klimatem i widokami.
Podsumowanie
Wyjazd , jak widzicie był dość intensywny. Ciągle się przemieszczaliśmy, a nasz najdłuższy pobyt w jednym miejscu to 3 noce 😀 Ale lubimy to ! „Zasmakowaliśmy” typowego dominikańskiego życia, z dala od luksusów „all inclusive” . Mimo tego, że Dominikana jest bardzo popularnym kierunkiem wakacyjnym wśród Polaków, to spotkaliśmy ich dopiero 10. dnia. Dzięki temu zwiedziliśmy Dominikanę „naprawdę” – zarówno od tych dobrych i jak i złych stron.
Poznaliśmy Dominikańczyków, ich gościnność i otwartość. Nie ma możliwości przejść tam i być niezauważonym. Czas jakby płynie wolniej, ludzie się nie spieszą, mają czas na spotkania, rozmowy. Są chętni do pomocy nawet mimo bariery, jaką jest nieznajomość języka angielskiego.
Powinniśmy brać przykład z ich podejścia do życia, uśmiechu na twarzy!
Jeżeli wpis wam się podobał lub macie jakieś pytania zapraszamy do komentowania, będzie nam niezmiernie miło 🙂
2 komentarze
Cześć!
Chciałbym się was zapytać ile mniej więcej was wyniosła taka wycieczka wraz z przelotem? Sami z dziewczyną zastanawiamy się nad zorganizowaniem takie wycieczki, tylko nie wiemy jak to wypadnie w porównaniu do wycieczki zorganizowanej przez biuro turystyczne? Wiadomo że plusy przy organizowaniu wycieczki na własną rękę są nieocenione, ale niestety pieniądze grają ważną rolę 🙂
Cześć 🙂
Pisaliśmy o tym w osobnym wpisie.
Podsyłam link 🙂
https://www.podroznikidwa.pl/dominikana-kosztorys/
Jeśli masz więcej pytań to zapraszamy do kontaktu przez Instagram lub FB z chęcią pomożemy 🙂