Granada gdzie zjeść? Nasze polecenia
Z tej Hiszpanii to na bank wrócimy z nadwagą i podejrzeniem alkoholizmu! – Tymi słowami Dawid skwitował nasze zaledwie 3 dni w Granadzie. Nadwaga po ogromnej liczbie spróbowanych tapasów i alkoholizm po szklaneczkach z piwem i tinto de verano. Nie wiem do końca czy ten wstęp Was zachęci, ale co zrobić, jak ta Granada ma tyle do spróbowania 😀 Zresztą, przeczytajcie nasz wpis i sami zobaczcie gdzie zjeść w Granadzie, żeby było dobrze 😀
GRANADA GDZIE ZJEŚĆ? - NASZE TOP 6
La tarta de la madre de Cris - najcudowniejszy, najtłuściejszy serniczek świata
Do tej miejscówy dotarliśmy zupełnie przypadkiem. Spacerujemy sobie jak gdyby nigdy. Nasz pierwszy spacer po mieście, patrzymy wszędzie, gdzie się da, a tu co? Nagle kolejka na jakieś 15 ludzi do jednego lokalu. Ja lecę do wejścia zobaczyć co się tam dzieje, a Dawid w międzyczasie obczaja opinie na Google Maps. Mi się oczy zaświeciły, bo sprzedawali tam SERNIK! Czaicie, że od jakichś 3 dni cały czas trułam Dawidowi, że mi tęskno za polskim serniczkiem, a tu nagle wyrósł mi przypadkiem na drodze podczas spaceru. No, to ewidentnie był znak, że musimy stanąć w tej kolejce i kupić mi tej długo wyczekiwany serniczek 😀
- sernik sprzedawany jest na kawałki
- cenowo dość dużo, bo 3,50€/kawałek
- ale nie żałujemy, był cudowny, tłuściutki – ser był wymieszany ze śmietanką
- oprócz sernika mają jeszcze kilka innych ciast. Ale widać, że to sernik tu rządzi 😀
- wróciliśmy tam jeszcze ostatniego dnia po ciasto czekoladowe. Było ok, ale przy serniku to raczej przeciętniak, nie wzięlibyśmy go drugi raz
Avila Tapas II - pycha szynka i tapasy za free
To miejsce poleciła nam Hania z bloga plecakiwalizka.pl, która w Granadzie mieszkała przez 1,5roku. Jej rekomendacja: „to jest tak dobre, że wracam tam, kiedy tylko mogę” + fakt, że mieszkała tam spory kawał czasu musiało znaczyć jedno: IDZIEMY TAM CHOĆBY SIĘ WALIŁO!” Avila to bar z tapasami i pycha sangrią w szklankach. Za poleceniem Hani wzięliśmy pierwszą pozycję z menu – jamon asado, czyli taką naszą pieczeń w plastrach. Mieliśmy przyjść tylko na szynkę, a siedzieliśmy tam dobre 2 godziny. Jest pysznie!
- jamon asado jest przecudowna, serio
- do wyboru są dwa rozmiary porcji – cały talerz lub pół
- zamówiliśmy szynkę + sangrię i piwko i międzyczasie dostaliśmy 3 talerze tapasów ZA DARMO – to jest ich stałe zagrania. Wiemy, bo byliśmy tam jeszcze na drugi dzień 😀
- większość dań kosztuje pół porcji: 7,50€ i cała: 11€
- jedliśmy tu jeszcze kilka innych tapasów: carne con salsa (gulasz w pomidorach), avila burger
Minotauro Tapas - wielkie bajgle i spoko churrosy
Do Minotaura weszliśmy, bo… mieli duży szyldy „CHURROS” na drzwiach. A że my lubimy takie hiszpańskie smaczki i mieliśmy już małe wieczorne gastro, to weszliśmy 😀 Churrosy to takie hiszpańskie hm pączki? Robione z ciasta parzonego, czyli takie coś jak ptysie. Oczywiście, smażone na głębokim oleju. Hiszpanie uwielbiają takie klimaty… Do churrosów musi być gorąca czekolada, coby sobie w niej maczać churrosy. Choć powiem szczerze nie ogarniamy fenomenu churrosów. Jedliśmy je już kilka razy i taki jeden „patyk” spoko, ale już więcej to jakoś smakowo szału to nie robi. No ale jak już wybierasz się do Hiszpanii, to koniecznie spróbuj 😀
- bar z tapasami, ma fajny hiszpański klimacik, wieczorem był ful ludzi
- wzięliśmy churrosy i dużego bajgla z serem i szynką (nazwa w menu: rosca con york y queso), wszystko smaczne, polecanko
- dostaliśmy jednego małego bajgla z szynką w gratisie, lubimy takie niespodzianki 😀
- zapłaciliśmy 9,80€ (ogromny bajgiel, churrosy z czekoladą i 1 piwo)
Piekarnia La casita del pan - raj dla słodkich dziurek
Kolejne miejsce, do którego dotarliśmy skuszeni przez kolejkę 😀 Piekarnia ta znajdowała się dosłownie zaraz koło naszego noclegu i co tamtędy przechodziliśmy, cały czas stało kilka osób w kolejce. Jeszcze jak zobaczyliśmy szyld, że za 1€ jest tu croissant + kawa… Nie zastanawialiśmy się ani sekundy, postanowiliśmy, że wpadniemy tam rano na budżetowe śniadanie. Dawid będzie miał kawę, ja croissanta i wszyscy będą zadowoleni. 😀
- La Casita del Pan to sieciówka, w Granadzie widzieliśmy z trzy takie
- mają ogromny wybór słodkości i kawę z croissantem (cieplutki!) za 1€
- my wzięliśmy (oprócz corissanta z kawą ofkors) piononos – takie maluśkie maczane w syropie cukrowym biszkopty, tutejszy przysmak oraz serducho w czekoladzie z nadzieniem Ferrero, nie pamiętam nazwy, ale jest to tutaj b. popularne.
- te biszkopty były fest słodkie, polecam wziąć jednego tylko na spróbowanie i ewentualnie dokupienie potem więcej 😀
- ogólnie hiszpańskie słodycze są mega słodkie, polecamy popróbować ich przysmaków, ale no, nie zdziwcie się, że to wszystko jest przesłodzone 😀
- zapłaciliśmy: 4€ (kawa + croissant, 2 piononos, czekoladowe serducho)
La Riviera - tapasy, vino tinto, tapasy i tak w kółko
Tę polecajka mamy z jednej z fejsbukowych grup. Przyszliśmy tam w porze obiadowej, i co? surprajs – kolejka 😀 Chyba Granada będzie nam się kojarzyć tylko z kolejkami 😀
Co nas skusiło do tego miejsca? 2€ za drina+ talerz tapasów i oczywiście dobre opinie na Googlu. W kolejce staliśmy dobre 20 minut, ale jak już siedliśmy to siedzieliśmy i siedzieliśmy. Dawid wziął sobie piwo, a ja tinto de verano (taki typowy hiszpański drink wino czerwone + woda gazowana + cytrynka) i wzięliśmy do tego po jednym talerzu tapasów. Ja miałam chorizo w winie, Dawid gulasz w sosie pomidorowym. I rzeczywiście, zapłaciliśmy 4€ za dwa napoje+2 tapasy. A porcje całkiem przyzwoite. Wzięliśmy sobie jeszcze po 1 takim „zestawie” i mieliśmy załatwiony obiad na ten dzień.
- akcja 2€ za drink + tapas mistrzostwo, całkiem fajna porcja szamy z drinkiem za 10zł, nawet w Polsce ciężko będzie znaleźć taką cenę
- spodziewajcie się kolejek, szczególnie w weekendy i wieczorami
- teoretycznie na jeden stolik można wziąć takie zestawy za 2€ tylko 3. Potem płaci się już więcej. Ale, my zamawialiśmy 4 razy i policzyli nas normalnie 4×2€, pomyłka? A może lajtowe podejście do życia Hiszpanów. Nie wiem, wyszliśmy na plus, więc nie wnikamy ;D
Los Italianos - lodowe ciasto w rożku to dalej ciasto, czy jednak lody?
Wiem, to już nudne, ale do tego miejsca też zwabiła nas kolejka. I to ogromna kolejka (zobaczcie na zdjęciu)! Przez parę sekund mieliśmy zawahanie, czy chce nam się w niej stać. Jasne, że idziemy!:D Choć byliśmy jakoś 40-sty w kolejce, szło to mega sprawnie. Po jakichś 10 minutach byliśmy już przy kasie. Cały czas mieliśmy rozkminę, czemu ludzie mają w rożku ciasto. Okazało się, że, oprócz typowych lodów, serwują tutaj lody w formie takich lodowych tortów. Gość normalnie kroił taki lodowy torcik na kawałki i wkładał do rożka. Sztos
- mnóstwo smaków do wyboru
- my polecamy wziąć do rożka lodowe torciki. Do wyboru była cassata, ciasto kawowe i ciasto czekoladowe – normalnie mają warstwy jak ciasto: spód, krem i „bita śmietana” u góry
- 1 gałka – 1€, 2 – 1,50€, 3 – 2€
- lody a’la torcik lodowy – 3,90€, ale WARTO!
TU TEŻ BYLIŚMY:
100 Montaditos - sieciówka po taniości, fajne oliwki, nie przesadź z kulkami serowymi
Miejscówa, którą znajdziecie w wielu dużych miastach Hiszpanii. My pierwszy raz mieliśmy z nią styczność w Walencji i tam nam się mega podobało. Wieczorami full ludzi, fajny wystrój. Niestety w Granadzie już to takie uroku nie miało. Wiało pustkami, wystrój niezachęcający. Co jednak tak ogólnie fajnego może zaoferować to miejsce? 0,5litrowe napoje za 1,50€ i mnóstwo przekąsek. Jeśli chcecie iść posiedzieć wieczorem przy piwie i nie przepłacić, to będzie to spoko opcja.
- piwo, cydr, tinto de verano za 1,50€
- z przekąsek mają oliwki, typowe patatas fritas, czyli cienkie solone chipsy, frytki, nachosy i fest tłuste kulki w panierce z serem w środku lub innym nadzienie – każda z tych rzeczy kosztuje 1-2€
- montadidos po hiszpańsku to takie kanapeczki, na ten moment do wyboru w menu mają 100 rodzajów, z szynką, łososie, serem, są nawet na słodko, my polecamy super hot doga – taki typowy hot dog jak z Ikei ;D
- w środy i niedziele mają spoko promkę i wszystkie kanapki są za 1€, taniej jest też za inne przekąski
Supermarkety Mercadona i Carrefour Express - niby nic, a jednak wszystko
Dobra, tu Ameryki nie odkryję, ale wieczorne posiadówy z piwkiem, chipsami, paluszkami (dopisz co tam lubisz) w fajnym miejscu, to jest zawsze dobry pomysł. Pod warunkiem, że pogodowo są do tego warunki oczywiście 😀 W centrum Granady najczęściej spotkacie się z supermarketami Mercadona i Carrefour Express. Te pierwsze zazwyczaj są dość duże, Carrefoury to takie nasze ciut większe Żabki.
W Granadzie polecanko leci w stronę piwa Alhambra – bo to tutejsze, smak jak normalnego piwa. Tzn. tak mi się wydaje, ale ja nie umiem rozpoznać Tyskiego od Lecha, więc może lepiej sami spróbujcie i oceńcie ;D
Cafe Bib-Rambla - tu średnio
Tu byliśmy w pierwszy dzień, zupełnie przypadkiem. Po całym dniu w podróży byliśmy tak głodni, że weszliśmy praktycznie do pierwszej lepszej knajpy. Oczywiście uprzednio na szybko sprawdziliśmy co tam podają i oczywiście za ile 😀
Menu wyglądało spoko, ludzi dużo. Wchodzimy. W Hiszpanii jest taki wybór wszelkich tapasów (przystawek), że mamy tradycję i zamiast brać jeden konkretny obiad, bierzemy kilka talerzy różnych tapasów. Wzięliśmy tutaj patatas bravas – ziemniaki w ostrym sosie pomidorowym, hummus, croquetas – takie smażone kulki z nadzieniem. Było smacznie, ale dla nas porcje za małe. I tak jeszcze potem poszliśmy zjeść drugą kolację 😀
- ładna, elegancka restauracja
- smacznie, ale małe porcje
- jak na wielkość porcji to uważamy, że zapłaciliśmy dużo
- zapłaciliśmy: 14€ (3 tapasy i 1 piwo)
To by było na tyle z miejsc gdzie zjeść w Granadzie!
Już niebawem opublikujemy więcej wpisów z Andaluzji. Tymczasem zapraszamy na naszego insta podroznikidwa, gdzie relacjonujemy nasze podróże na bieżąco :))